30 minut stania w kolejce do dziekanatu trwa zdecydowanie dłużej niż 30-minutowe przeglądanie Facebook’a. Dla głodnej osoby wypatrywanie pierwszej gwiazdki przed Wigilią ciągnie się w nieskończoność, za to odczuwanie przyjemności jedzenia 12 dań mija błyskawicznie. Subiektywne postrzeganie czasu jest relatywne i zależy od tego co przeżywamy. Pobyt w więzieniu wydaje się nie należeć do najprzyjemniejszych doznań, stąd można założyć, że dłuży się on bardziej swoim pensjonariuszom niż szczęśliwe życie poza murami zakładu karnego.
Czy możliwe jest wykorzystanie tego mechanizmu dla potrzeb prawa karnego? Co gdyby maksymalnie wydłużyć subiektywny czas pobytu w więzieniu, a jednocześnie skrócić realny czas przebywania w nim?
1000 lat więzienia w 8 godzin
W 2014 roku za sprawą artykułu w brytyjskim piśmie The Telegraph do powszechnej świadomości trafiły informacje o możliwości sterowania poczuciem czasu osoby zażywającej nowoczesne środki farmakologiczne. Prowadzący badania wskazują, że jednym z celów ich wykorzystania może być kara pozbawienia wolności. W artykule tym wskazuje się:
„Istnieje duża liczba psychoaktywnych środków, które potrafią zniekształcić postrzeganie czasu, dlatego można wyobrazić sobie pigułkę albo płyn, który sprawi, że możliwe będzie odczucie upływającego 1000-letniego wyroku.”
Filozofka Rebecca Roache uważa, że przyśpieszenie procesów myślenia pozwoli ukończyć 1000-letni okres świadomości w 8,5 godziny. Przeniesienie tego na warunki kary pozbawienia wolności może zmniejszyć znacznie koszty utrzymania więzień. Skazany po 8,5 godzinnym pobycie w zakładzie karnym wyszedłby mając poczucie, że siedział tam całe milenium. Według filozofki zmniejszyłoby to koszty utrzymania więźniów.
Powyższe fragmenty sugerują, że możliwe z punktu widzenia farmakologii jest stworzenie u osoby otrzymującej odpowiedni specyfik wrażenia, że jego mózg zwolnił pracę, przez co odczuwać będzie, że czas płynie wolniej niż w rzeczywistości. Wskazuje się, że ta właściwość mogłaby w przyszłości zastąpić wieloletnie wyroki więzienia. Zastanowić się można czy takie rozwiązanie mogłoby stać się częścią prawa karnego.
Korzyści płynące z pomysłu
Oczywistym plusem skrócenia realnego czasu przebywania skazanych w więzieniu jest zmniejszenie kosztów utrzymania zakładów karnych. Każdy więzień kosztuje polskiego podatnika 3.150 zł miesięcznie. Przy takiej stawce 15 lat pozbawienia wolności jednej osoby kosztować będzie ponad pół miliona złotych (567 tys. zł). 30 listopada 2015 r. w Polsce osadzonych było 71.806 osób. Jeżeli założymy, że liczba ta w poszczególnych miesiącach jest stała to roczne utrzymanie armii więźniów stanowi koszt dla budżetu rzędu 2,7 mld (sic) zł. Kwoty znacząco zmniejszyłby się po wprowadzeniu omawianych rozwiązań.
Inną niebagatelną korzyścią „szybszego” odbywania kar pozbawienia wolności byłoby utrzymanie istniejących stosunków społecznych. Z punktu widzenia rodziny skazanego wróciłby do niej po kilku godzinach nieobecności – mogliby nawet tego nie zauważyć. Podobna sytuacja byłaby z zatrudnieniem – zwykle pobyt w zakładzie karnym łączy się z utratą pracy. W przypadku wskazanych tabletek pracodawca nie wiedziałby o problemach z prawem pracownika.
Jestem osobą co do zasady przeciwną idei trzymania ludzi w więzieniach, zatem wskazane argumenty do mnie przemawiają. Jednak dla części osób negatywne skutki społeczne dla skazanego są istotą kary pozbawienia wolności i pozbawienie tego typu kary z tych elementów pozbawi ją sensu.
Argumenty przeciwne proponowanemu rozwiązaniu
Kara pozbawienia wolności spełniać ma różne cele. Wśród nich jest izolacja sprawcy niebezpiecznego dla społeczeństwa. Zamykamy groźnych sprawców ponieważ uważamy, że przebywanie ich wśród społeczeństwa może być niebezpieczne dla innych. Z tego punktu widzenia możliwości omawianego specyfiku są bezcelowe. Cóż z tego, że sprawca będzie czuł, że przebywał kilkanaście – a nawet kilkaset lat w odosobnieniu, skoro z perspektywy społeczeństwa po kilku godzinach wróci tak samo niebezpieczny. W tym zakresie prowadzone badania nie mogą więc przynieść korzyści.
Jednak cel kary pozbawiania wolności jakim jest izolacja nie występuje w każdym przypadku. Niektórych sprawców umieszczamy w więzieniach, traktując ten stan jako „celową dolegliwość za wyrządzone zło”. Uznajemy, że powinien przebywać określoną ilość czasu w więzieniu za to co zrobił. Nie boimy się, że sprawca ten ponownie popełniać będzie przestępstwa, jednak karę taką uznajemy za sprawiedliwą odpłatę za swoje przestępne zachowanie. W takim rozumieniu kary można się zastanowić czy prowadzone zaanonsowane wcześniej badania mogą pomóc w wymierzaniu kary.
Problem pojawia się w kontekście akceptacji „skróconego” czasu przebywania takiej osoby w więzieniu. Do tej pory nie zastanawiano się nad tym problemem, ponieważ wydawałoby się, że czas płynie jednakowo dla wszystkich ludzi – społeczeństwa i skazanego. Prowadzone badania mają to jednak zmienić. Możliwość zastosowania opracowywanych specyfików zależy więc od odpowiedzenia na pytanie czy jesteśmy w stanie zaakceptować taki stan, że z perspektywy społeczeństwa kara w zasadzie nie odbędzie się. Należy zdecydować co jest bardziej istotne – nakierowanie kary pozbawienia wolności na społeczeństwo czy na sprawcę.
Argumentem za pierwszą opcją jest fakt, że nie stanowi dylematu dla społeczeństwa stan, w którym skazany zapada podczas przebywania w zakładzie karnym w śpiączkę. Nie każemy mu tego okresu odbyć ponownie – wtedy gdy jest już świadomy. Hipotetycznie może się zdarzyć tak, że skazany zapadnie na nią pierwszego dnia wyroku i obudzi się ostatniego, chociażby było to kilkanaście lat później. Wydaje się, że uznalibyśmy za sprawiedliwe wypuszczenie takiej osoby z więzienia mimo, że faktycznie odczułby swoją karę jako chwilową tylko nieobecność.
Co jednak sprawia, że nazwalibyśmy ten stan „sprawiedliwym”? Wydaje się, że kluczową kwestią jest świadomość ograniczoności czasowej ludzkiego życia. Życie fizyczne trwa przeważnie do kilkudziesięciu lat. Pod ten biologiczny fakt organizujemy społeczeństwo. Sześciolatki idą do szkoły, w wieku 18 lat stajemy się dorosłymi, kończąc 35 lat możemy kandydować na urząd Prezydenta RP, a po ukończeniu 67 lat możemy przejść na emeryturę. Mimo, że trwa ono różnie w każdym przypadku i nie można przewidzieć ile będzie konkretnie trwało, to jednak mamy świadomość trwania poszczególnych jego faz. To właśnie zabranie z tej puli życia biologicznego określonego fragmentu traktujemy za istotę kary pozbawienia wolności. W przykładzie śpiączki, mimo nieodczuwania świadomie upływającego czasu nie możemy stwierdzić, że on nie upłynął. Ciało się postarzało, a rzeczywistość wokół zmieniła się. Dzieci skazanego mogły skończyć w tym czasie szkołę i studia, żona zestarzała się. Manipulowanie świadomości do odczuwania czasu wolniej może być ciekawym eksperymentem, jednak wątpliwe jest, że mogłoby być uznane za karę. Paradoksalnie „życie” sprawcy zostałoby wydłużone. Odczuwałby, że żyje kilkaset lat, a rzeczywistość wokół niego nie byłaby jednak zmieniona.
Wydaje się więc, że nadzieja wyrażona w cytowanym artykule, iż opracowywane specyfiki mogą zastąpić wykonywanie kary pozbawienia wolności, zostanie niezrealizowana. Wprawdzie możliwości sterowania poczuciem czasu mogą okazać się przydatne, to jednak prawo karne nie jest miejscem, w którym wykorzystać można takie właściwości.