W filmie Woodego Allena „Klątwa skorpiona” z 2001 r. zahipnotyzowany detektyw ubezpieczeniowy okrada domy swoich klientów. Za dnia, gdy jest już w pełni świadomy, próbuje dojść do tego kto dokonał tych kradzieży. Allen grający detektywa-fajtłapę C. W. Briggsa, po usłyszeniu słowa „Konstantynopol” przechodzi w tryb hipnotyczny, podczas którego jego ciało wypełnia polecenia hipnotyzera bez udziału świadomości. Zdalna kontrola nad osobami i rzeczami to motyw, który pojawiał się często w kulturze, a dzięki rozwojowi technologii mógł zostać wcielony w życie. Kto w takim razie może odpowiadać za popełnione w ten sposób przestępstwa?
Zdalna kontrola ciała innej osoby
Opisany wyżej wątek z filmu W. Allena jest filmową fikcją, jednak kontrola czyjegoś ciała przez inną osobę jest już możliwa. Podczas jednej z prezentacji TED neurolog, inżynier i wynalazca Greg Gage uświadomił szerszej grupie odbiorców jak można kontrolować ciało innej osoby. Podłączył elektrody na ręce dwóm osobom – kobiecie i mężczyźnie. Kobieta wykonywała ruch ręką, a sygnały jakie wysyłała ze swojego mózgu do dokonania tej czynności były przekazywane do ręki mężczyzny.
Sterowanie przedmiotami za pomocą mózgu
Wykorzystanie mózgu do kontrolowania zewnętrznych przedmiotów swoją historię mogło rozpocząć dzięki odkryciu, że ludzki mózg wykazuje elektryczną aktywność. Jako pierwszy wykazał to Hans Berger za pomocą wynalezionego przez siebie elektroencefalografu. Pierwszy zapis takiej aktywności nastąpił w 1924 r. i od tamtej pory obserwuje się ciągły postęp w tym zakresie. Technologia sterowania urządzeniami za pomocą mózgu (interfejs mózg–komputer, eng. brain-computer interface) znajduje zastosowanie na wielu różnych płaszczyznach życia. Sposobem, który wydaje się najbardziej oczywisty jest ułatwienie życia osób, których ciało odmówiło posłuszeństwa. Ten cel realizowany jest chociażby poprzez umożliwienie sterowania protezami czy wózkami inwalidzkimi. Beneficjentem technologii był chociażby fizyk Stephen Hawking. Kontrola może być na tyle intuicyjna, że nawet odpowiednio zmotywowana małpa jest w stanie nauczyć się kontrolować wózek za pomocą własnych myśli. Udowodnili to chociażby badacze z Duke University, którzy wsadzając małpę do wózka i pokazując znajdujące się w innej części sali pożywienie sprawili, że w ciągu kilku chwil wózek ruszył w stronę jedzenia.
Oprócz tak ważnych zastosowań jak medycyna, kontrola za pomocą mózgu używana jest też do bardziej przyjemnych zastosowań. Za pomocą mózgu można kontrolować gry wideo, a także uczestniczyć w wyścigu dronów.
Mózg przestępcy
Na niewątpliwe korzyści płynące z interfejsu mózg-komputer może położyć się cieniem wykorzystanie go przez przestępców. Popełnienie przestępstw bez świadków to marzenie każdego z nich, a do tego nadać się może interfejs mózg-komputer. Z punktu widzenia prawa karnego nie jest jednak problematyczne ustalenie sprawcy w takich sytuacjach. Więcej problemów budzić może wskazany na początku przykład kontroli ciała innej osoby. Na filmie z prezentacji TED widać, że kobieta kontroluje ruchy ręki mężczyzny, który nie może się temu oprzeć. W obserwowanej scence całość wygląda niewinnie, jednak problem mógłby się pojawić już w trakcie prezentacji, gdyby mężczyzna został „zmuszony” do zniszczenia stolika, na którym stał iPad, albo do uderzenia prezentującego swoje dzieło naukowca.
Kto będzie odpowiadał?
Zgodnie z sygnalizacją problem jest tylko pozorny. Trzeba oddzielić kwestię tego kto może odpowiadać za takie zachowanie od tego, czy jesteśmy w stanie dojść do tego kto za to będzie odpowiadał. Oczywiście to pytanie zaktualizowałoby się gdyby możliwa była zdalna kontrola ciała innej osoby.
Z punktu widzenia prawa karnego, odpowiedzialność karną może ponieść człowiek, który ma wpływ na swoje ciało. Czyn, który może stanowić podstawę odpowiedzialności, musi być spowodowany przez człowieka i musi on być zdolny do jego kontrolowania. Nie będzie więc odpowiadała za popełnienie przestępstwa osoba, która została użyta jako taran do wywarzenia drzwi przez przerośniętego osiłka, ani babcia-pocisk, która wleci w inną osobę w nagle zatrzymanym tramwaju. Ciała tych nieszczęśników były jedynie narzędziami, za pomocą których popełniono przestępstwo, stąd nie będą oni odpowiadali karnie. Nie możemy tego traktować jako czynów tych właśnie osób. Podobnie należy rozpatrywać sytuację, gdy ktoś zdalnie przejmie kontrolę nad naszym ciałem. Nasza ręka, nawet jeżeli zostanie użyta do spoliczkowania kogoś, co stanowi przestępstwo z art. 217 kodeksu karnego, będzie jedynie narzędziem właściwego sprawcy, który był osobą wydającą faktyczne polecenie do naszego mózgu. Ciało traktowane jest więc wyłącznie jako pośrednik w realizowaniu zamiaru innej osoby, stąd nie my powinniśmy za to odpowiedzieć.
O ile kwestia teoretyczna tego kto będzie odpowiadał nie jest skomplikowana, to już większe pobielmy wzbudzą kwestie procesowe. Jak udowodnić, że to „głosy w naszej głowie” zmusiły nas do takiego zachowania? Czy takie urządzenia zostawiają jakieś dowody? Wczujmy się w sytuację sądu. Znajdujemy na miejscu zabójstwa osobę, która została wykorzystana w ten sposób, że nacisnęła na spust pistoletu, są na nim odciski palca, nie ma śladów obecności innej osoby. Ponadto zgłaszając taką wersję wydarzeń sąd najpewniej podejmie próbę zbadania stanu poczytalności i wysłania takiej osoby na badania psychiatryczne. Co do zasady w polskim procesie karnym nie używa się wariografów, a większość oskarżonych twierdzi przecież, że „jest niewinna”. Nie będzie więc możliwości wykazania, że nie kłamiemy, a wszystkie dowody będą świadczyć przeciw nam. Jeżeli więc zdarzy się tak, że możliwe będzie przejmowanie kontroli nad czyimś ciałem przez inną osobę, to bardzo ciężko będzie udowodnić, że to nie my tego dokonaliśmy.
Wskazany powyżej problem ma wymiar jedynie hipotetyczny, choć nie jest wykluczone, że w przyszłości sądy będą musiały się z nim zmierzyć.