X
O potrzebie karania sprawców po ich śmierci
Filozofia, Prawo

O potrzebie karania sprawców po ich śmierci

3 styczeń 2020 0

Premiera filmu braci Sekielskich, „Tylko nie mów nikomu” o tuszowaniu pedofilii w kościele była jednym z najważniejszych momentów roku 2019, także z perspektywy prawa karnego. To nie tylko niezwykle przygnębiający obraz cierpienia niewinnych ofiar przestępców w koloratkach, ale także pretekst do zmiany prawa karnego właśnie. W reakcji na film, pod płaszczykiem zaostrzenia kar za przestępstwa pedofilskie, próbowano kompletnie zmienić kodeks karny. Niedbale napisana, dziurawa i po prostu niebezpieczna ustawa na szczęście nie została podpisana przez Prezydenta RP. Stało się to m.in. dzięki wysiłkom środowiska karnistów, którzy obnażyli słabość ustawy i masowo ją oprotestowali. Nie oznacza to, że zmiana prawa nie może mieć wpływu na kwestię odkrywanej po latach pedofilii.  W niniejszym tekście przedstawię pomysł, który mógłby mieć zastosowanie w niektórych przypadkach, gdy sprawca już nie żyje.

O tym co prawo karne może zrobić z przestępstwem po śmierci sprawcy zastanawiał się w artykule Emanuel Melissaris. Wyszedł z intuicyjnego założenia, że zło wyrządzone przez przestępstwo nie znika wraz ze śmiercią przestępcy. Nie jest przecież tak, że po zgonie porządek świata wraca do momentu sprzed przestępstwa. Śmierć oprawcy nie przywróci nogi osoby, która straciła ją na skutek działania sprawcy; nie sprawi, że osoba, której spalono dom powstanie z popiołów; nie sprawi w końcu, że ofiara pedofila przestanie być zgwałcona – tych procesów nie da się po prostu przekreślić. Skoro skutki przestępstwa oddziałują na świat po śmierci sprawcy, to może i prawo karne nie powinno przywiązywać do jego wystąpienia takiej wagi? Autor zastanawia się czy nie powinniśmy wprowadzić karalności po śmierci. Wydawać się to może absurdalne, ale tak do końca nie jest, co będę starał się pokazać.

Jak kara po śmierci może wpłynąć na zachowanie ludzi za życia?

 

Wyobraźmy sobie, że do systemu wprowadzono możliwość karania po śmierci sprawcy. Czy to musi oznaczać, że ludzie zupełnie się tym nie przejmą i zignorują te przepisy? Niekoniecznie. Autor uważa, że racjonalna jest chęć uniknięcia kary po śmierci, a więc kara może działać w niektórych przypadkach odstraszająco na człowieka. Odstraszanie jednostek przed popełnieniem przestępstwa jest jednym z celów prawa karnego, nazywa się to prewencją indywidualną. Potencjalna kara powinna w ten sposób oddziaływać na człowieka, że w obawie przed jej wystąpieniem człowiek zrezygnował z popełnienia przestępstwa. To oddziaływanie jest zawsze nakierowane na przyszłość. Kara bowiem zawsze może nastąpić po popełnieniu przestępstwa, jest więc kwestią z przyszłości. Czas popełniania przestępstw i czas karania to dwa różne momenty. Jeżeli wiec kara działa odstraszająco to jest nakierowana na to co dopiero przed nami.

 

Jeżeli w dalszym ciągu nie czujemy się przekonani, że strach przed karą po śmierci może być racjonalny i może wpłynąć na zachowanie kogokolwiek to zwróćmy uwagę na jedną rzecz. Na początku listopada odwiedzałem cmentarze, na jednym z nich było coś dziwnego, główna alejka była zapełniona grobami, w większości jednak pustymi. Okazało się, że żyjący ludzie chcą leżeć po śmierci w reprezentatywnej części cmentarza i zawczasu budują sobie pomniki – takie jakie chcą. Co to powinno ich obchodzić, skoro już będą nieżywi w czasie, w którym tam się znajdą? Nie ma to dla nich jednak znaczenia, ważne, że to co stanie się z nimi po śmierci wpływa na ich zachowanie tu i teraz, za ich życia. Z resztą to nie tylko kwestia tego konkretnego cmentarza, dokonując pewnego uogólnienia można powiedzieć, że wszystkie religie koncentrują się wokół kwestii życia po śmierci. Zdecydowana większość mieszkańców globu określa się jako osoby wierzące, uczestniczą w praktykach religijnych, które mają wpłynąć na to co się stanie z nimi po śmierci. Biorąc to pod uwagę można powiedzieć, że ludzie korygują swoje zachowanie za życia z obawy przed tym co stanie się z nimi po śmierci. W tej perspektywie nie tak irracjonalna wydaje się kwestia potencjalnego wpływu ewentualnej pośmiertnej kary na zachowania ludzi. Tylko z tego powodu warto byłoby rozważyć wprowadzenie takich przepisów. I to niezależnie od naszego zdania na temat faktu, czy istnieje życie po śmierci – chodzi nam bowiem o zachowanie żywych ludzi.

 

Inną kwestią jest to, że nawet jeżeli człowiek nie martwi się o to, co z nim się stanie po śmierci, to może się martwić o to, co stanie się po jego śmierci z jego najbliższymi w związku z jego aktywnością. Starsi ludzie nie chcą stanowić ciężaru dla swoich najbliższych, wystarczy włączyć w porannych godzinach radio czy telewizję, jest szansa, że trafimy na reklamy skierowane do osób starszych, które na tym bazują. Mowa o ubezpieczeniach, które mają zapewnić wypłacanie najbliższym pieniędzy po śmierci, żeby „nie stanowić ciężaru dla rodziny”. Reklam nie byłoby, gdyby nie było na to rynku i gdyby nie rezonowały z rzeczywistymi zmartwieniami osób, które czują, że śmierć staje się realną perspektywą. Oznacza to, że ludzie przejmują się tym, jak oni sami wpłyną na losy rodziny. Kara po śmierci – nawet jeżeli sami nie wierzymy w życie pozagrobowe – wpływa na rodzinę zmarłego, jej honor – jest więc szansa, że przynajmniej część osób chciałaby uniknąć nieprzyjemności dla swojej rodziny i skoryguje swoje zachowanie za życia.

 

Pośmiertna kara a społeczeństwo

Cytowany autor wskazuje, że prawo karne jest nie tylko nakierowanie na ukaranie sprawcy, ale to także sposób reakcji na zło. W jego rozwiązaniu zainteresowana jest zarówno ofiara jak i społeczeństwo. Przestępstwo to bowiem naruszenie praw ofiary, ale i porządku publicznego.

 

Możliwość prowadzenia postępowania karnego po śmierci sprawcy to więc także oddanie głosu ofierze, która nie miała do tej pory szansy na satysfakcję z ukarania sprawcy. Ta satysfakcja może nastąpić tylko na poziomie symbolicznym – bo sprawcy krzywdy już nie wyrządzimy, jednak może być to lepsze niż nic. Byłoby to urzędowe stwierdzenie, że popełnione zostało przestępstwo, stało się zło, a ofiara została skrzywdzona. Wydaje się, że obecny stan rzeczy zupełnie lekceważy potrzeby ofiary, dla której śmierć oprawcy może nie być wystarczającą satysfakcją. Zwróćmy uwagę, że w odwróconej sytuacji prowadzi się postępowanie karne – nikomu nie przyjdzie do głowy przecież, że z faktu, że ofiara zabójstwa nie żyje powinniśmy umorzyć postepowanie, bo nie ma już pokrzywdzonego. Zabójstwo i faktyczny brak pokrzywdzonego nie kończy spawy, a ją dopiero zaczyna.

 

W tych względów wydaje się, że racjonalne byłoby rozważenie wprowadzenia karalności po śmierci sprawcy. Jak to mogłoby wyglądać w praktyce? W tym miejscu chciałbym się odnieść do kilku wątpliwości.

 

Wprowadzenie w Polsce

 

Obecnie jest tak, że śmierć oskarżonego to konieczność umorzenia postępowania – jeżeli było wszczęte. Nie można też postępowania w ogóle wszcząć, jeżeli wiemy, że sprawca nie żyje – jest to bowiem bezwzględna przyczyna odwoławcza. Dzieje się tak na mocy artykułu 17 § 1 pkt 5 kodeksu postępowania karnego:

 

Art. 17 § 1 Nie wszczyna się postępowania, a wszczęte umarza, gdy: 5) oskarżony zmarł.

 

Proponowałbym taką modyfikację kodeksu postępowania karnego.

 

po śmierci kpk

 

Art. 17a Kodeksu postępowania karnego

§ 1. Jeżeli wymaga tego dobro wymiaru sprawiedliwości, postępowanie karne można prowadzić także po śmierci oskarżonego

§ 2. Postępowanie w sprawie, w której oskarżony nie żyje może wszcząć Prokurator Generalny.

§ 3. W sprawach określonych w § 1 i § 2 musi działać obrońca.

 

Propozycja posługuje się kategorią „dobra wymiaru sprawiedliwości”, chodziło mi o to, żeby postępowania karne toczyło się tylko wtedy, kiedy to jest uzasadnione. Nie zawsze jest potrzeba prowadzenia postępowania karnego, nie zawsze ofiara by tego chciała. Są jednak przypadki, w których należałoby prowadzić takie postępowanie. Takim przypadkiem mogą być sytuacje, w których nad sprawcą za jego życia był parasol ochronny – tak jak w przestępstwach seksualnych. Wystarczy wspomnieć sprawę księdza Jankowskiego. W Gdańsku został przecież obalony pomnik po tym, jak opinia publiczna zainteresowała się jego rzekomą aktywnością. W takiej właśnie sprawie wydaje się, że byłoby to uzasadnione.

 

Źródło

 

Kryterium „dobra wymiaru sprawiedliwości” byłoby też tamą przed sprawami, które nie mają znaczenia – np. nie ma sensu prowadzić sprawy karnej przeciwko komuś, co do którego dowiedzieliśmy się, że posiadał skręta z marihuaną. Chodzić powinno o najpoważniejsze sprawy, których niezakończenie pozostawia nas w poczuciu niesprawiedliwości.  Dlatego też w sprawach, które jeszcze nie były wszczęte takie prawo powinien posiadać jedynie Prokurator Generalny. Na boku zostawiam kwestie upolitycznienia obecnie tej instytucji, rozważania prowadzę abstrakcyjnie – w oderwaniu od tego jak to wygląda obecnie.

 

Ostatnią kwestią jest prawo do obrony. Może się wydawać, że skoro ktoś nie żyje, to nie może się przecież już bronić. To prawda, ale nie do końca. Po pierwsze w takich sprawach mógłby być profesjonalny obrońca – w propozycji jest mowa o obronie obligatoryjnej. To on dbałby o interesy zmarłego oskarżonego. Po drugie, także teraz może być tak, że zapadnie wyrok bez udziału w nim oskarżonego, może ktoś dostać wyrok nakazowy, który stwierdzi naszą winę bez naszej aktywności procesowej. Po trzecie, także teraz oskarżony może być bierny podczas postępowania karnego, czyli de facto zachowywać się tak, jakby nie żył. Po czwarte, paradoksalnie, takie postępowanie mogłoby być w „interesie” oskarżonego, a przynajmniej pamięci o nim (czym może być zainteresowana rodzina czy organizacją, z którą był związany). Obecnie przecież jest tak, że po śmierci można kogoś oskarżyć o przestępczą aktywność i w zasadzie nie da się z tym wiele zrobić – na pewno nie da się usłyszeć wyroku uniewinniającego.

ŹródłoEmmanuel Melissaris, Posthumous ‘Punishment’: What May Be Done About Criminal Wrongs After the Wrongdoer’s Death?, Criminal Law and Philosophy 2017, vol. 11, i. 2.