Czytelnicy bloga pewnie odnotowali mniejszą moją aktywność w tym miejscu, nie oznacza ona jednak – w żadnym wypadku – braku mojego zainteresowania tematyką, czy też pomysłów na kolejne wpisy. Jest wręcz przeciwnie, a za rzadszym publikowaniem stała dość prozaiczna przyczyna – pisałem doktorat. W samo południe 17 września 2018 r., w pięknym budynku Collegium Novum na Uniwersytecie Jagiellońskim odbyła się jego obrona. Praca została napisana w Katedrze Prawa Karnego UJ i nosi tytuł „Wpływ rewolucji cyfrowej na podstawy odpowiedzialności karnej i wymiar kary”.
Profesor Michał Heller na jednym ze spotkań opowiadał kiedyś, w jaki sposób wybiera książki do przeczytania. Zgodnie z wersją, którą zapamiętałem, podchodzi do póki, wybiera jakąś i otwiera na pierwszej stronie. Czyta pierwsze zdanie i na tej podstawie decyduje o tym, czy ją kupi. Mówił, że aby książka go do siebie przekonała, musi go zainteresować właśnie w pierwszych słowach. Mając to z tyłu głowy zależało mi na tym, aby tak właśnie było w przypadku mojej pracy, która zaczyna się następująco:
„Kiedy patrzymy w nocy na gwiaździste niebo, wydaje się nam, że obserwujemy rzeczywistość, naprawdę jednak spoglądamy na światło oddalonych od nas miliony lat świetlnych gwiazd, części z nich może już tam nie być. Patrzymy więc w istocie na historyczny obraz, nie uświadamiając sobie, że może być on już nieaktualny. Podobnie może być z rzeczywistością, która została opisana w kodeksie karnym. Regulacje oddają pewien stan stosunków społecznych, które mogą już nie mieć odzwierciedlenia w obecnym społeczeństwie.”
W doktoracie przyjmuję, że za konkretnymi regulacjami kodeksowymi znajdują się założenia co do świata, jaki otaczał projektodawców – również związanych z technologią. Gdy ten świat zmienia się, to prawo może stać się nieaktualne. Jego stosowanie prowadzić zaś może do niesprawiedliwych lub nieskutecznych rozstrzygnięć.
W pracy poruszam takie tematy jak odpowiedzialność karna za decyzje autonomicznych robotów, kwestie etyki maszyn, narzędzia predykcyjne w dobie Big Data, dozór elektroniczny, kwestie popełniania przestępstw w Internecie jak i wiele innych.
Dochodzę jednak do wniosku, że z racji na to, iż prędkość rozwoju technologii przebiega wykładniczo, problemy związane z rewolucją cyfrową również będą się mnożyły. Nawet rozwiązanie ich wszystkich, może być sukcesem jedynie chwilowym. Nie chciałem zostawiać czytelnika w poczuciu pesymizmu. W ostatniej części pracy prowadzę więc bardziej generalne rozważania i proponuję model wykładni prawa w dobie rewolucji cyfrowej. Jej stosowanie pozwoli na szybsze dostrzeżenie problemów i na dostosowanie prawa do zmieniającej się rzeczywistości.