Według badań, użytkownicy Facebooka spędzają 20 minut dziennie przeglądając zawarte w nim treści, dla USA średnia to nawet 40 minut na dobę. Każdy chyba ma znajomych, którzy spędzają na tym serwisie zdecydowanie więcej czasu niż to pokazują powyższe liczby. Skoro Facebook stał się trwałym elementem naszego życia, to może nadszedł już czas na nad włączeniem go do systemu karania?
Facebook jako miejsce popełniania przestępstwa
Przestępstwa popełniane są tam gdzie są ludzie, a duża część ludzkiej aktywności przeniosła się do portali społecznościowych. Naturalną tego konsekwencją jest fakt, że część przestępstw popełniana jest także na Facebooku. Jest to platforma, dzięki której można utrzymywać kontakty ze znajomymi, dzielić się ważnymi przeżyciami ze swego życia, ale ma ona także swoją ciemniejszą stronę. Dzięki swojej aktywności możemy obrażać innych ludzi, grozić im czy podżegać do nienawiści. Z przykładów nagłówków prasowych wynika, że Facebook, jako narzędzie do popełniania przestępstw nie jest niczym nadzwyczajnym w polskiej rzeczywistości:
- Wyrok dla pisarza za znieważenie Polski na Facebooku?
- Grooming, czyli pedofilia ery Facebooka
- Ponad dwa lata więzienia za groźby na Facebooku
- Zbigniew Stonoga usłyszy zarzuty za znieważenie prezydenta
- Pójdzie siedzieć za groźby na Facebooku
- Skazano opolanina za znieważenie kontrolerów MZK na Facebooku
Przez dość długi czas Internet zdawał się być enklawą funkcjonującą poza prawem. Prawodawcy z opóźnieniem reagują na zmieniającą się rzeczywistość, a ta technologiczna zmienia się w zawrotnym tempie. Pewne jednak było, że Internet nie może pozostać poza kontrolą państwa. Także przestępstwa popełniane dzięki Facebookowi muszą spotkać się z właściwą reakcją organów ścigania, w tym rozważyć można zakazanie jego używania niektórym jego użytkownikom.
Kara jako dolegliwość
Dla osób trwale zanurzonych w internetowej rzeczywistości proces karny, sądy i więzienie to elementy świata równie nierealnego jak tego, do którego mogą się wybrać za pośrednictwem swojej myszy komputerowej. Znieważenie kogoś w Internecie, choćby znalazło swój finał w sądzie, stanowić może jedynie przerywnik urozmaicający monotonne życie. Nawet skazanie za takie przestępstwo będzie mogło być szybko zapomniane. Rzadko kiedy za zniewagę czy groźbę wymierzana jest bezwzględna kara pozbawienia wolności, a wszystkie inne oferowane przez obecny system kary mogą nie zrobić na takim skazanym wielkiego wrażenia. W sytuacji gdy jego główna aktywność związana jest z obecnością w sieci, to świat kar prawie w ogóle nie ma do tego świata dostępu. Proponowana zamiana ma tę lukę wypełnić. Zakaz korzystania z portali społecznościowych może stanowić istotną dolegliwość dla skazanego.
Z punktu widzenia sprawcy będzie to dość duży cios. Nie będzie mógł legalnie utrzymywać kontaktu ze swoimi znajomymi, komentować bieżących wydarzeń czy chwalić się tym co właśnie zjadł. Kwestia skazania za popełnienie przestępstwa będzie dawała o sobie znać niemalże codziennie. Zrozumie on, że zło które uczynił ma realne konsekwencje dla jego życia – to nie będzie tylko jednorazowa grzywna, o której można zapomnieć zaraz po tym jak wykona się przelew. Nie dowie się prędko o odwołanych zajęciach na uczelni, nie będzie mógł uczestniczyć w ciekawych dyskusjach, nie będzie mógł w końcu wyrazić swojego poparcia dla spraw, które są dla niego ważne. To wszystko ominie go za karę – w związku z popełnieniem przestępstwa.
Takie karanie może mieć także pozytywny wpływ na innych użytkowników sieci. Brak obecności aktywnego użytkownika zostanie szybko odnotowany przez innych, a informacja o skazaniu podana w wyroku sądowym i dostępna na stronie internetowej może dać do myślenia osobom, które czuły się do tej pory bezkarne. Znikanie zagorzałych hejterów z pewnością zostanie odnotowane przez całą społeczność, która jak raz zakosztuje Internetu bez nienawiści z pewnością zrobi wiele by ten stan zachować.
Jak taki zakaz mógłby wyglądać?
Sąd wymierzając karę miałby możliwość orzeczenia obok innych kar lub środków karnych także zakaz korzystania z serwisów społecznościowych, które związane były z popełnieniem przestępstwa. Zakaz byłby czasowy – od roku do lat 10. Sąd mógłby więc w sytuacji skazania za groźby karalne napisane w komentarzu na Facebooku orzec obok kary grzywny także zakaz korzystania z FB na 2 lata.
Omawiany zakaz mógłby więc być jednym z elementów katalogu środków karnych z art. 39 kodeksu karnego. Także obecnie znajdują się tam środki karne, które związane są ze specyficznym miejscem popełnienia przestępstwa. W tym katalogu znajduje się np. „zakaz wstępu na imprezę masową”, który może być zastosowany w stosunku do kibica, który pobił sędziego na meczu, czy „zakaz wstępu do ośrodków gier i uczestnictwa w grach hazardowych”, który może być orzeczony w stosunku do osoby, która brała udział w nielegalnych grach hazardowych.
Korzystnym elementem zwiększającym skuteczność obowiązywania omawianego zakazu byłoby połączenie jego orzekania z podaniem wyroku do publicznej wiadomości wraz z umieszczeniem wyroku na stronie internetowej sądu.
Jak taki zakaz wyegzekwować?
Pewnie duża część czytających pomyślała sobie od razu, że taki zakaz nie ma sensu ponieważ można założyć nowe konto, które pozwoli swobodne korzystanie z Facebooka. Istnieje jednak kilka mechanizmów, które mogą pomóc wyegzekwować przestrzeganie omawianego zakazu.
Po pierwsze także obecnie istnieją zakazy, które można w dość niewyszukany sposób obejść. Na gruncie postępowania karnego istnieje zakaz opuszczania kraju. Jest to jeden ze środków, które mają zabezpieczyć tok postępowania karnego. Jednak w dobie obecności Polski w strefie Schengen wydawać się on może mało skuteczny. Przecież dojazd z Krakowa na Słowację na narty to tylko dwie godziny drogi samochodem i to bez żadnego zatrzymywania się na granicy. Zakaz ten mimo to funkcjonuje i jest stosowany – gdy policja lub prokurator dowiedzą się, że oskarżony łamie zakaz (np. kolega wrzuci zdjęcie oskarżonego oznaczając go na nim i meldując się w słowackim kurorcie), to może w stosunku do niego zastosować surowszy środek – w tym nawet tymczasowe aresztowanie.
Dużo bardziej surowy mechanizm działa na gruncie prawa karnego np. w stosunku do nieprzestrzegania zakazu prowadzenia pojazdów. Przecież zakaz prowadzenia pojazdów nie łączy się zatrzymaniem samochodu czy kluczyków (tylko prawa jazdy). Teoretycznie nie ma żadnych przeszkód przed podjechaniem do sklepu po zakupy, jednak zdecydowanie nie powinno się tego robić ze względu na art. 244 kodeksu karnego. Za nieprzestrzeganie orzeczonych przez sąd zakazów (wymienionych w tym przepisie) można zostać skazanym na 3 lata pozbawienia wolności.
Ostatnim mechanizmem, który może pomóc wyegzekwować przestrzeganie zakazu korzystania z Facebooka jest społeczeństwo. Wiedza o tym, że ktoś ze znajomych ma taki zakaz uruchomiłaby społeczną kontrolę jego przestrzegania. O sile takiej kontroli przekonał się niedawno Daniel Olbrychski, który został przyłapany na jeździe na skuterze, pomimo obowiązującego go (zgodnie z doniesieniami medialnymi) 3-letniego zakazu prowadzenia pojazdów. Podobnie mogliby zachować się użytkownicy portali społecznościowych, którzy wiedząc o obowiązującym zakazie w stosunku do ich znajomego pilnowaliby aby nie został on przez skazanego łamany. Ten społeczny kontroling przestrzegania orzeczonego przez sąd zakazu mógłby być najbardziej skutecznym elementem z zaprezentowanych wcześniej mechanizmów. Wprawdzie w dalszym ciągu istniałaby możliwość obserwowania życia na FB z ukrycia, jednak skazany pozbawiony byłby możliwości pełnej ekspresji i korzystania z serwisu jako pełnoprawny jego użytkownik. Popularność serwisu związana jest bez wątpienia ze społecznym jego wymiarem, użytkowanie go jako „banita” pozbawia go tego aspektu, przez co odbiera sens jakiejkolwiek aktywności.
Podsumowując, wydaje się, że zakaz korzystania z Facebooka mógłby być skutecznym środkiem walki z przestępstwami popełnianymi w serwisach społecznościowych i miałby wpływ w sposób istotny na pokolenie, które w dużej części przeniosło swoją aktywność do sieci.