W filmie Woodego Allena „Klątwa skorpiona” z 2001 r. zahipnotyzowany detektyw ubezpieczeniowy okrada domy swoich klientów. Za dnia, gdy jest już w pełni świadomy, próbuje dojść do tego kto dokonał tych kradzieży. Allen grający detektywa-fajtłapę C. W. Briggsa, po usłyszeniu słowa „Konstantynopol” przechodzi w tryb hipnotyczny, podczas którego jego ciało wypełnia polecenia hipnotyzera bez udziału świadomości. Zdalna kontrola nad osobami i rzeczami to motyw, który pojawiał się często w kulturze, a dzięki rozwojowi technologii mógł zostać wcielony w życie. Kto w takim razie może odpowiadać za popełnione w ten sposób przestępstwa?
O ile polski wymiar sprawiedliwości nie może zostać zaliczony do awangardy nowoczesności, to posiada on jeden wymiar, w którym wprowadza się najnowsze światowe rozwiązania. Jest nim dozór elektroniczny, stanowiący jasny punkt na mapie polskiego prawa karnego pod względem technologicznym. Można nawet odnieść wrażenie, że rządzący tak zapędzili się we wprowadzaniu najnowszych rozwiązań, że nie do końca przemyśleli sens wykorzystania niektórych urządzeń.
Samojeżdżące samochody powoli stają się faktem. To, co jeszcze kilkanaście lat temu wydawało się nierealną wizją szalonych naukowców, zaczyna przybierać realne kształty i w coraz większym stopniu rozpala wyobraźnię opinii publicznej. Firmy zajmujące się produkcją samojeżdżących samochodów zaskakują nas kolejnymi innowacjami. Najnowszą z nich jest ta od firmy Tesla, która wprowadziła aktualizację oprogramowania w swoich samochodach dzięki czemu ich użytkownicy otrzymali funkcję autopilota. Swoje projekty nad autonomicznymi pojazdami prowadzą też tacy potentaci jak Volvo czy BMW, jednak niekwestionowanym liderem na tym polu jest Google. Firma ta rozwija jednocześnie dwa projekty – pierwszy to samochód, który w celach testowych wymaga udziału człowieka do czuwania nad prawidłowością jazdy, oraz drugi, który żadnego kierowcy już nie potrzebuje (nie ma nawet kierownicy).