X
Dataism nową powszechną religią? Tak twierdzi Harari w książce „Homo Deus”
Filozofia, Technologie

Dataism nową powszechną religią? Tak twierdzi Harari w książce „Homo Deus”

15 październik 2018 0

Śledząc rynek wydawniczy zaliczany do kategorii książek popularno-naukowych zajmujących się przyszłością, można odnieść wrażenie, że ciągle czyta się tę samą książkę – tylko, że nieco inaczej napisaną. Trochę też tak było przy lekturze recenzowanej pozycji. Nie jest to zarzut w stosunku do autora – gdyż liczba odkryć, technologii i przełomowych zdarzeń rzutujących na przyszłość jest ograniczona – z konieczności jest więc tak, że literacko opracowuje się te same problemy. Niemniej, osoby nieco bardziej oczytane w tej tematyce będą momentami się nudziły. Ciężko jest bowiem z zaciekawieniem po raz kolejny czytać o przełomowym meczu w szachy, w którym sztuczna inteligencja reprezentowana przez DeepBlue, ograła arcymistrza Garego Kasparova. Mimo tego chciałbym polecić tę książkę.  Jest napisana w sposób, który pokazuje, że autor jest mocno zaangażowany i wierzy w to co pisze, nie boi się też stawiać odważnych tez. W ważnych dla siebie miejscach z pasją stara przedstawić idee, które są dla niego istotne.

Jedną z nich jest kwestia zwierząt i ich traktowania przez ludzi. Autor jest mocno zaangażowany w upodmiotowienie zwierząt. Uważa, że powinniśmy inaczej spojrzeć na ich bytowanie – inaczej niż to ma miejsce obecnie. Powinniśmy uznać, że sposób w jaki odbierają świat zasługuje szacunek i akceptację. Jako wroga rozpowszechnionego podejścia do zwierząt upatruje w religii, znaczna więc część książki ma wydźwięk antyreligijny. Autor stara się pokazać, że to właśnie największe religie, sprawiły, że patrzymy na zwierzęta tak jak na przedmioty, nie zawracając sobie głowy ich odczuciami. Ten fragment jest więc o tyle istotny, że poprzez odrzucenie religii i jednoczesne zburzenie zestawu poglądów na świat, jakie z religią są związane, czytelnik może „na świeżo” spojrzeć na tematykę zwierząt. Autor wskazuje, że człowiek nie różni się tak bardzo od innych gatunków – jak chciałyby to pokazać religie.  Uznaje, że nie ma czegoś takiego jak dusza – co sprawiałoby, że człowiek jest unikalnym stworzeniem, uprawnionym do podporządkowania sobie innych stworzeń. Wskazuje też, że zwierzęta mogą mieć świadomość – przynajmniej jakiejś jej zręby, inną niż my, ale także zasługującą na poszanowanie. Autor wątpi, czy z samego faktu bycia bardziej inteligentnymi stworzeniami – to bowiem nie budzi wątpliwości, wynika prawo do przedmiotowego traktowania zwierząt i ignorowania ich wewnętrznych przeżyć. Ta uwaga jest szczególnie istotna w kontekście jego dalszych rozważań – pokazuje bowiem, że inteligencja nie musi iść w parze ze świadomością. Maszyny zaś stają coraz bardziej inteligentne, w pewnym momencie historii mogą być znacznie inteligentniejsze od ludzi. Czy w takim razie ludzi czeka taki sam los, jaki my zgotowaliśmy zwierzętom?

 

Według autora coraz mniej potrzebujemy bogów także z tego względu, że udało się – mniej więcej – kontrolować takie nieszczęścia jak głód, dżuma czy wojna. Udało nam się też zmniejszyć liczbę przestępstw. Ludzkość jest więc gotowa do podjęcia nowych wyzwań. Ludzie różnią się tym od zwierząt (między innymi), że uznają istnieje intersubiektywnych rzeczywistości, typu państwa i ich granice, prawa, pieniądze, firmy czy religie.  Uważa też, że te klasyczne religie są w odwrocie, gdyż nie oferują nowych treści i nie odnoszą się do zdobyczy technologii. Wskazuje, że zrozumienie technologicznej i ekonomicznej rzeczywistości jest kluczowe dla porywania mas, a dotychczasowe religie wyczerpały się w tym względzie. Uznaje, że swoistą religią, która obecnie praktykowana jest przez znaczne masy ludzi jest humanizm, ze szczególnym miejscem dla indywidualnych przeżyć jednostki. Skupienie się na poszczególnym człowieku – jego przeżyciach, potrzebach i obawach, może doprowadzić nas do kolejnego przełomu w historii ludzkości, powstania nowego gatunku – homo deus i upowszechnienia się nowej religii, którą nazywa Dataism.

 

Trzecia, finalna część książki to waśnie możliwy obraz człowieka w nadchodzącej przyszłości pod rządami nowej religii. Człowieka, który dzięki zdobyczom techniki może stać się nieśmiertelny i wiecznie szczęśliwy, czyli osiągnąć to, co obiecywały bóstwa – i to bez ich udziału. Śmierć – według autora – nie jest metafizycznym doświadczeniem, a zwykłym błędem technicznym, który należy wyeliminować. Nie jest jednak tak, że jest też tak, że scenariusz jaki zarysowuje autor jest wyłącznie optymistyczny –  wskazuje też na zagrożenia. Jednym z nich jest możliwe podzielenie się ludzkość, na bezużyteczne masy i niewielką elitę super ludzi, którzy ulepszać będą swoje ciała i umysły z użyciem technologii. Innym zagrożeniem jest także to, że istnieje szansa, że inteligentniejsze algorytmy przejmą władzę nad ludźmi, a nie mamy pewności, czy ten stan będzie dla ludzkości korzystny. W ostatniej części  autor rozważa też tezę, że człowiek jest algorytmem – działa według programu ukształtowanego poprzez tysiące lat ewolucji. Podaje przy tym przykłady z analizy danych z Facebooka, odwołuje się na badań, które pokazują, że algorytmy potrzebują ledwie 300 lajków by lepiej ocenić osobowość człowieka niż jego współmałżonek. Analizując te i podobne dane autor zadaje w końcu niepokojące pytanie – po co chodzić na wybory, skoro algorytmy znają nasze poglądy lepiej niż my sami?  Czy powinniśmy dawać dane – medyczne czy inne osobiste takim gigantom jak Google czy Facebook, w nadziej, że pozwolą na ulepszenie naszego życia? Książka kończy się pytaniem: „What will happen to society, politics and daily life when non-conscious but highly intelligent algorithms know us better than we know ourselves?”