Ucieczka w świat fantazji jest jednym ze sposobów poradzenia sobie z poczuciem beznadziei związanym z obserwacją upadającego i walącego się świata. Jesteśmy obecnie świadkami jak skrzętnie budowane przez lata Państwo Prawa na naszych oczach zostało brutalnie zniszczone. Podstawowe zasady wykładni i reguły argumentacji, które wpajane są studentom prawa jako nienaruszalne świętości, z dnia na dzień przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Pełne pasji spory o znaczenia znamion wydają się teraz jałowe, a oglądane z perspektywy czasu zapisy dyskusji rażą wręcz dziecięcą naiwnością. Tego świata wysublimowanych smaczków już nie ma, obecnie jedyny liczący się argument to argument siły. Można tylko żywić nadzieję, że wiatr historii przykładnie potraktuje warchołów, a na gruzach Państwa Prawa uda się odbudować nowy lepszy świat. Póki co, pozostając w sferze mroku i szukając jakiegokolwiek pocieszenia zapraszam obolałych prawników (i nie tylko) na krótką wycieczkę po prawie karnym zawartym w Kongresie futurologicznym Stanisława Lema.
Kongres futurologiczny został opublikowany początkowo jako jedno z opowiadań w zbiorze Bezsenność z 1971 r. Bohaterem jest gwiezdny podróżnik Ijon Tichy, który prowadzi nas przez dwie wyraźnie wydzielone części narracji. W pierwszej przyglądamy się światu umęczonemu konfliktami społecznymi i politycznymi, zewsząd słychać strzały i wybuchy. Świat wydaje się stać nad przepaścią i w takich okolicznościach odbywa się Ósmy Światowy Kongres Futurologiczny obradujący w luksusowym hotelu Hilton. Pod wpływem zintensyfikowanego ataku na miejsce obrad i szeregu konsekwencji związanych z wpływem zastosowanych podczas ataku substancji halucynogennych nasz bohater zostaje poddany zabiegowi zamrożenia w nadziei, że nastąpią kiedyś lepsze czasy, w których będzie możliwe odwrócenie niszczących rezultatów użytych środków chemicznych. Druga część to właśnie historia po wybudzeniu, lata po zabiegu, kiedy to uczestniczymy wraz z nim w obserwacji nowego świata. Wstępnie wydaje się on dużo lepszy od tego, który zostawił zamykając oczy przed kilkudziesięciu laty, ale jak się później okaże – to tylko pozory.
Książka ta ma wiele znaczeń i jest kopalnią pomysłów zarówno dla filozofów, prawników, socjologów jak i futurologów. Wizje możliwych problemów społecznych, takich jak przeludnienie czy masowe zażywanie środków chemicznych, są przerażająco realistyczne i można mieć tylko nadzieję, że nigdy się nie ziszczą. Te, jak również wiele innych ważnych i doniosłych wątków, będą jednak pozostawione na boku. To co nas będzie interesowało w tym miejscu to prawo karne.
Szukanie śladów prawa karnego w przypadku tej książki nie jest zadaniem trudnym. Lem wprost pisze o kodeksie karnym, przepisach karnych, sposobach karania oraz reformie prawa karnego. Z racji na ograniczone ramy książki i zastosowaną metodę narracji – zapisków z kolejnych dni po wybudzeniu – nie możemy zrekonstruować kompletnego systemu prawa karnego, jednak interesujących nas wstawek jest na tyle dużo, że są one zauważalne i warte odnotowania. Sprawdźmy więc jaka jest wizja prawa karnego przyszłości w Kongresie futurologicznym.
Przestępstwa a przeludnienie
Jak wspominano, pierwsza część książki to relacja z tytułowego kongresu futurologicznego. Podczas obrad zastanawiano się w jakim kierunku zmierza świat i co można zrobić by odwrócić dewastujące społecznie zjawiska. Ponieważ jednym z głównych problemów była kwestia przeludnienia, to wokół tematyki poczęcia pojawiały się propozycje rozwiązania problemu:
„Po nich zabrał głos Norman Youhas z delegacji USA, który zaproponował siedem różnych metod zahamowania eksplozji demograficznej, a mianowicie: zniechęcanie perswazyjne i policyjne, deerotyzację, przymusową celibatyzację, onanizację, subordynację, a wobec niepoprawnych – kastrację. Każde małżeństwo miało się ubiegać o prawo posiadania dziecka, składając odpowiednie egzaminy trzech kategorii, to jest kopulacyjny, edukacyjny i bezkolizyjny. Nielegalne urodzenie dziecka podlegało karom; premedytacja i recydywa groziły winnym dożywociem. Do tego referatu odnosiły się owe ładne foldery i bloczki z kuponami do odrywania, jakie dostaliśmy wśród materiałów kongresowych. Hazelton i Youhas postulowali nowe rodzaje zawodów, a mianowicie: inwigilatora matrymonialnego, zakazywacza, rozdzielacza i zatykacza; projekt nowego kodeksu karnego, w którym zapładnianie stanowiło delikt główny, o wyjątkowej szkodliwości społecznej, rozdano nam niezwłocznie.”
Należy mieć na uwadze czas, w którym zostały spisane te słowa – rok 1971. Największy i najbardziej spektakularny projekt kontroli urodzeń, czyli chińska „polityka jednego dziecka” została wprowadzona po koniec lat 70-tych dwudziestego wieku, a więc kilka lat po opublikowaniu książki.
Skuteczność zawartej w książce propozycji zmniejszenia liczby urodzeń miała być zagwarantowana drakońskimi przepisami karnymi, które przewidywały w skrajnych przypadkach nawet dożywotnie pozbawienie wolności w razie urodzenia „nielegalnego” dziecka, a już samo zapłodnienie stanowiło przestępstwo. Zaproponowana propozycja rozwiązania problemu społecznego stanowi przykład dość typowego pakietu rozwiązań, jakie może wprowadzić rząd w zakresie realizacji zamierzonej polityki. Określenie celu zmniejszenia liczby urodzeń obwarowane zostało szeregiem przepisów administracyjnych – np. wprowadzenie pozwolenia na urodzenie; stworzenie nowych zawodów o kontrolnym charakterze; ponadto obok tego akcje społeczne mające zmniejszyć popęd seksualny, pochwalać wstrzemięźliwość itp., a w razie braku działania tych instrumentów, jako ultima ratio użycie przepisów kodeksu karnego.
Na marginesie wspomnieć można, że polityka jednego dziecka pokazała, iż rezultatów inżynierii społecznej na tak dużą skalę nie sposób przewidzieć, a jej skutki mogą być dewastujące dla społeczeństwa. Zakończony oficjalnie w październiku 2015 r. program przyczynił się do starzenia się społeczeństwa i do powstania dysproporcji płci – rodzice częściej decydowali się na aborcję wiedząc, że urodzi się dziewczynka.
Przestępstwa na ciele człowieka
Po wybudzeniu z zamrożenia lądujemy w świecie oddalonym o kilkadziesiąt lat do przodu. Lem zastanawia się jakie mogą być skutki zwiększenia się jakości opieki medycznej i poradzenia sobie z chorobami, a w konsekwencji faktycznego wyeliminowania śmierci. Wydaje się, że przyjął założenie, że w przyszłości problemy zdrowotne nie będą już nas niepokoiły, co nie pozostanie bez wpływu na prawo karne. Prezentując skrajny przypadek opisuje konsekwencje zabójstwa – dzisiaj jednego z najpoważniejszych przestępstw, za które można otrzymać najsurowszą karę znaną polskiemu kodeksowi karnemu – dożywotnie pozbawienia wolności:
„[…] spędziłem wieczór samotnie, w mieszkaniu, to jest mieszkadle, oglądając dyskusję okrągłego stołu nad nowym kodeksem karnym. Zabójstwo karze się tylko aresztem, bo ofiarę można wszak łatwo wskrzesić. Właśnie taki wskrzeszony człowiek zwie się zmarskacz. Dopiero recydacja – recydywa z premedytacją – pociąga już za sobą kary więzienia (jeśli się kilka razy z rzędu zabije tę samą osobę).”
Więzienie przewidziane jest dopiero za kilkakrotne zabójstwo jednej osoby. Widać więc, że kara nie jest związana z samym faktem zabójstwa, które jest odwracalne, a raczej z uciążliwością związaną z wielokrotnym przechodzeniem przez proces przywracania do żywych. Można pokusić się na tezę, że w takich okolicznościach zabójstwo byłoby bardziej atakiem na wolność danej jednostki niż na jej życie lub zdrowie.
Wydaje się, że wizja Lema i przypuszczenia odnośnie możliwych konsekwencji wzrostu skuteczności świadczeń medycznych i ich wpływu na prawo karne są strzałami w dobrym kierunku. Także i obecnie rozwój medycyny może doprowadzić do przedefiniowania gradacji uszkodzeń ciała, ich nieodwracalności i wpływu tych dokonań na przepisy prawa karnego. W tym kontekście interesujące mogą okazać się bionicznie protezy oraz sztuczne organy, które mogą być uzyskiwane na bio-drukarkach czy hodowane wewnątrz zwierząt. (Więcej na ten temat można poczytać w tekście pt. Bioniczne oko a prawo karne. O prawnych skutkach rozwoju sztucznych organów).
Innym przestępstwem związanym z ciałem człowieka jest karalność starzenia się:
„W porannym „Heraldzie” była dziś dziwna wiadomość o projekcie ustawy, podług której starzenie się miałoby być karalne.”
Na pierwszy rzut oka rozwiązanie to może wydawać się absurdalne, ale wydaje się, że mogą stać za nim racjonalne argumenty. Motywacja do wprowadzenia takiego typu czynu zabronionego może być powiązana z kosztami społecznymi związanymi z chorobami wieku starczego. Skoro medycyna i technologia poradziły sobie z chorobami, to podjęcie decyzji o zestarzeniu się, a przez to narażanie się na niewystępujące już w praktyce konsekwencje zdrowotne, wydaje się szkodliwe zarówno dla człowieka jak i dla finansów państwa. Konieczne jest bowiem ponoszenie kosztów związanych z utrzymywaniem lekarzy specjalistów oraz sprzętu medycznego. Wskazać można tutaj analogię do ruchów antyszczepionkowych i konsekwencji nieszczepienia dzieci. Podejmowanie takiej decyzji przez rodziców sprawia, że choroby, z którymi wydawało się, że już dawno sobie poradziliśmy znów stają się groźne. Ze względu na zwiększający się bojkot szczepień wzrosła zachorowalność na odrę – choroby, która według prognoz Światowej Organizacji Zdrowia miała zostać wyeliminowana w 2015 r. Decyzja rodziców wpływa nie tylko na możliwość zachorowania ich dziecka, ale także na inne dzieci – np. takie, które ze względów zdrowotnych same nie mogą zostać zaszczepione, przez co tworzy się „miejsce” na rozprzestrzenianie się choroby. Koszty związane z nieszczepieniem dzieci przewyższają te związane z prewencyjnymi szczepieniami. Stąd nie dziwią kroki podejmowane przez niektóre państwa mające na celu zatrzymanie tego szkodliwego trendu. Przykładem jest Australia, która od 1 stycznia 2016 r. wprowadziła nowe przepisy uderzające fiskalnie w rodziców nieszczepionych dzieci. Mogą oni stracić aż do 11 tys. dolarów australijskich. W Polsce przykładem kroków prawnych uderzających w rodziców nieszczepiących dzieci jest są działania w Krakowie, gdzie podejmowane były próby uniemożliwienia przyjęcia takich dzieci do publicznych przedszkoli. Innym przykładem samonarażania się na choroby, a przez to narażania finansów państwa na choroby jest historia kucharza z RPA, któremu w 2013 r. odmówiono przedłużenia prawa pobytu w Nowej Zelandii w związku z jego otyłością. Odpowiedni urząd uznał, że osoba otyła jest w grupie zwiększonego ryzyka zachorowalności na choroby serca, nadciśnienie i cukrzycę. Koszty leczenia mogą ostatecznie stanowić koszt dla Nowej Zelandii, stąd decyzja o odmowie przedłużenia prawa do pobytu w tym kraju. Jak widać pomysł karalności starzenia się może nie być tak absurdalny jaki mógł się początkowo wydawać.
Przestępstwa na „duszy”
Ograniczenie przestępstw na życiu i zdrowiu człowieka nie oznacza, że świat będzie wolny od działalności przestępnej. Wręcz przeciwnie, Lem uważa, że ze względu na rozwój możliwości substancji chemicznych, polem do nadużyć może stać się psychika ludzi:
„Natomiast delikty główne – to złośliwe pozbawienie kogoś osobistych środków psychemicznych oraz wpływanie na osoby trzecie takimi środkami bez ich zgody i wiedzy. Tak można przecież dokonać wszystkiego, czego się łaknie, np. uzyskać pożądany zapis testamentaryczny, wzajemność uczuć, zgodę na uczestnictwo w dowolnym planie, spisku etc.”
Drugie ze wskazanych przestępstw wydaje się w miarę zrozumiałe także i obecnie. Przejmując kontrolę nad ciałem innej osoby można je wykorzystać na różne sposoby, także doprowadzając do popełnienia z jego pomocą przestępstwa (więcej na temat można przeczytać w tekście pt. Kierowanie nieświadomym ciałem innej osoby). Skoro więc środki chemiczne pozwolą na taką możliwość, to oczywistym ruchem prawodawcy będzie stworzenie straszaka w postaci przepisu karnego zakazującego takiego postępowania. W innym miejscu autor pokusił się nawet o wskazanie znamion i miejsca w kodeksie karnym tego przestępstwa:
139 paragraf kodeksu karnego: „kto wpływa psychemicznie na osoby fizyczne bądź prawne bez ich zgody i wiedzy, podlega karze…”
Głębszego wyjaśnienia wymaga pierwszy z „deliktów głównych”, czyli złośliwe pozbawienie kogoś osobistych środków psychemicznych. W świecie po odmrożeniu każda osoba poddawana jest działaniom środków nazywanych przez Lema „psychemicznymi”, chodzi o środki chemiczne oddziaływujące na psychikę człowieka. Bazowe środki są rozpylane w powietrzu i nieświadomi tego obywatele wchłaniają je z każdym oddechem. Środki te maskują rzeczywistość, która w rzeczywistości jest mniej spektakularna, niż ta, która jawi im się na co dzień. Dostępne w użytku są ponadto inne środki, które przyjmowane są świadomie przez ludzi. To właśnie tej drugiej grupy dotyczy wskazane przestępstwo. Pozwalają one na modyfikację odbioru rzeczywistości w kierunku oczekiwanym przez zażywającego. Skoro są ważnym dobrem dla ludzi, to nic dziwnego, że przyszły ustawodawca zdecydował się ochraniać wolność ich zażywania.
Z „bazowymi” środkami psychemicznymi związane jest także inne przestępstwo. Zakazane jest posiadanie i używanie środków pozwalających tłumić ich wchłanianie:
„To jest antych, z grupy ocykanów, potężny środek przeciwpsychemiczny, pochodna nitrodazylkowa peiotropiny. Nawet noszenie przy sobie, nie to że zażywanie, jest deliktem głównym! Proszę odkorkować pod stołem, wciągnąć raz w nozdrza, ale tylko raz – jakbyś pan amoniak wąchał. No, jak sole trzeźwiące. Ale potem… Dlaboga! Panuj nad sobą! Trzymaj się, pamiętaj!”
Posiadanie takich środków jest zagrożeniem dla porządku społecznego, grozi zdekonspirowaniem podstaw znanego świata. Bazowe środki psychemiczne pozwalają – przynajmniej w sferze percepcji – żyć szczęśliwym życiem. Masy egzystują w przekonaniu, że wszystko wokół nich ich jest piękne, a oni sami pławią się w dostatku. Ich najrozmaitsze potrzeby są zaspokajane, czego skrajnym przejawem jest możliwość bycia laureatem Nagrody Nobla, jeżeli tylko dana osoba tego zapragnie. Po co im wiedza, że to wszystko to jest ułudą? Lepiej żeby egzystowali dalej przeżywając własne życia w przekonaniu, że są szczęśliwi. Zdekonspirowanie tej powszechnej fatamorgany jest w takim kontekście niebezpieczne, więc naturalnym jest – z punktu widzenia kasty rządzących – utrudnianie za pomocą prawa karnego poznania rzeczywistej natury bytu.
W odkrywaniu norm przyszłego świata naszemu bohaterowi pomaga mecenas Crawley, który z rozrzewnieniem wspomina stare czasy, gdy na sali sądowej znaczenie miały umiejętności oratorskie obrońców:
„Crawley to typ prawnika w wielkim stylu, bolejący nad upadkiem sztuki obrończej: krasomówstwo nie popłaca już, skoro decyduje rachuba punktów karnych.”
Ta wizja także ma w sobie potencjał do spełnienia się w przyszłości. Pozornie nawiązuje do okresu, który w historii prawa karnego już dawno za nami, czyli do odpowiedzialności czysto obiektywnej. W dużym uproszczeniu polegało to na prostym wyciąganiu wniosków z obserwacji obiektywnej rzeczywistości – znaleziono trupa w domu i wiązano tę śmierć z właścicielem posesji. Nie dociekano co sprawca myślał w momencie popełniania przestępstwa. Humanitaryzacja prawa karnego wprowadziła do odpowiedzialności karnej coraz więcej elementów subiektywnych – obecnie bada się więc nastawienie psychiczne sprawcy do czynu, sprawdza się jego poczytalność i motywację. Dopiero połączenie elementów obiektywnych (tego co się stało w warstwie obserwowalnej) i subiektywnych (tego co działo się „w głowie” sprawcy) pozwala na przypisanie odpowiedzialności karnej. Często jest tak, że przedmiot argumentacji i punkt ciężkości procesów karnych to skupianie się na wykazywaniu tego, co właśnie działo się „w głowie” sprawcy, natomiast to co zdarzyło się w rzeczywistości nie budzi wątpliwości (np. nagranie zdarzenia z kamery przemysłowej, na którym widać, że sprawca zadaje ciosy ofierze).
Do warstwy psychicznej sąd nie ma prostego dostępu, próba rekonstrukcji owego nastawienia następuje więc poprzez interpretację obserwowalnych elementów obiektywnych – sąd wyciąga wnioski odnośnie nastawienia psychicznego z tego co sprawca mówił w czasie czynu lub jakich narzędzi używał. Przykładowo sąd stwierdza, że sprawca dokonał umyślnego zabójstwa, gdy na nagraniu z kamery słyszy, że ten krzyczy do ofiary, że ją zabije, i uderza maczetą kilkakrotnie w okolicach głowy ofiary. Niewiarygodnie brzmiałyby w takich okolicznościach tłumaczenia obrońcy, że sprawca chciał tylko nastraszyć ofiarę i nie chciał jej zabić.
Wracając do wizji Lema i świata, w którym mamy dostęp do środków psychicznych i zaawansowanych technologii, wydaje się, że pozwalałyby one także do dostępu wstecznego do odczuć w momencie popełniania przestępstwa. Wystarczyło zmuszenie sprawcy do połknięcia środka, który pozwoliłby na powrót do czasu czynu. Skoro więc można byłoby stwierdzić bez zbędnych problemów co sprawca myślał i jaką miał wiedzę w momencie popełniania przestępstwa, nie było konieczności spierania się w sądzie na ten temat. Brak przedmiotu, co do którego prowadzić można spór sądowy sprawiłby, że spór jest w zasadzie zbędny, a prawnik nie był potrzebny w tym zakresie.
Na podstawie rozmowy z mecenasem Crawley’em Ijon Tichy w swoim dzienniczku zapisał następujące uwagi:
„Zbrodnia nie sczezła jednak tak całkowicie, jak sądziłem. Stała się raczej niedostrzegalna. Główne delikty to mindnapping (porwanie duchowe), napady na banki spermy o szczególnie wysokiej wartości, morderstwo z powoływaniem się oskarżonego na ósmą poprawkę do konstytucji (zabójstwo na jawie w przeświadczeniu, iż zaszło fikcyjnie – że np. denat był postacią psywizyjną lub rewizyjną) oraz bezlik form zniewolenia psychemicznego.
Co do Mindnaping’u to sam Lem opisuje go w sposób prosty i bardzo obrazowy. Dla zrozumienia dodaje jeszcze przykłady przestępnego wykorzystania nowych możliwości środków chemicznych:
„Mindnapping bywa trudno wykrywalny. Ofiarę wprowadza się w fikcyjne otoczenie, podając jej odpowiedni specyfik; o tym, że utraciła kontakt z rzeczywistością, nic ona nie wie. Niejaka Mrs. Wandager, pragnąc pozbyć się niewygodnego męża, amatora egzotycznych podróży, ofiarowała mu jako podarunek bilety na wyprawę do Konga wraz z upoważnieniem do wielkich łowów. Mr. Wandager spędził na niezwykłych przygodach myśliwskich wiele miesięcy, nie mając pojęcia o tym, że przez cały czas tkwi w kojcu na strychu poddany działaniu psychemikaliów. Gdyby nie strażacy, którzy znaleźli pana Wandagera podczas gaszenia ognia na strychu, zginąłby na pewno z wycieńczenia, które miał notabene za naturalne, halucynował bowiem zabłąkanie się na pustyni. Operacji tego rodzaju podejmuje się często mafia. Pewien mafioso chełpił się przed mecenasem Crawleyem, że w ciągu ostatnich sześciu lat poupychał w skrzynkach, kojcach, psich budach, na strychach, w piwnicach i innych schowkach domów wielce szanowanych rodzin ponad cztery tysiące osób potraktowanych podobnie jak Mr. Wandager!”
Obok Mindnapping’u inne przestępstwo z wykorzystaniem środków chemicznych to zniewolenie psychiczne. Wydaje się, że to kolejna odsłona opisanego wcześniej przestępstwa wskazanego w paragrafie 139, który polegał na wpływaniu psychemicznym na osoby fizyczne i prawne. Możliwe, że zniewolenie charakteryzuje się ciągłością i nie ogranicza się do punktowego działania.
W wyliczeniu znajduje się także kradzież materiału genetycznego z banków spermy. Co do tej kwestii to wydaje się, że w tak urządzonym przestępstwie przyszłości kwestia przypadkowości w zakresie urodzeń nie będzie wchodziła w grę. Akt prokreacji na trwałe może zostać oderwany od aktu spółkowania, a samo zapłodnienie będzie bardziej precyzyjnym zabiegiem w sterylnych warunkach niż efektem cielesnych kontaktów. Jak najlepsza pozycja startowa dziecka wymaga zastosowania najlepszych materiałów, procedur i sprzętu. Stąd specjalnym pożądaniem może cieszyć się jakościowa sperma, której ochrona wymagać będzie powołania przepisu prawa karnego.
Ostatnie ze wspomnianych w Kongresie przestępstw to „zabójstwo na jawie w przeświadczeniu, iż zaszło fikcyjnie”. Jest to niejako skutek uboczny głębszego problemu poruszanego przez Lema, a związanego z poradzeniem sobie z przemocą. Społeczeństwo przyszłości wyeliminowało zło w warstwie rzeczywistej, ale nie zniknęło ono całkowicie. Ijon Tichy obserwuje sapiących ludzi i nie wie skąd to może wynikać. Wytłumaczenie następuje pod koniec książki, kiedy to dowiaduje się, że taka reakcja organizmu może być spowodowana wyrządzaniem zła w skrytości własnych wyobrażeń. Możliwe jest to dzięki wszechobecnym substancjom psychemicznym. Tak na ten temat wypowiadał się jeden z twórców substancji:
„Każdy chce zadać zło, czyli być szubrawcem i okrutnikiem, pozostając jednak szlachetnym i wspaniałym. Po prostu cudnym! Wszyscy chcą być cudni. I to stale. Im gorsi, tym cudniejsi. To niemożliwe prawie i właśnie dlatego wszyscy mają na to taki apetyt. Mało klientowi sieroty, wdowy wyobracać – on chce czynić to w łunie własnej prawości. Do zbrodniarzy nikt się nie chce dobierać, choć tam właśnie wystąpi w majestacie słuszności, prawa – ale to banał, nuda, niech im kat świeci. Podawaj klientowi samo anielstwo, samą świętość, tak przyrządzoną, żeby folgował sobie w poczuciu, iż nie tylko może, lecz wprost powinien. Pojmuje pan, co to za wysoki kunszt godzić te sprzeczności? Zawsze idzie w końcu o ducha, nie o ciało. Ciało jest tylko środkiem do celu. Kto tego nie wie, kończy w masarni, na krwawej kiszce.”
Po zażyciu właśnie tych środków pozwalających na wyrządzanie zła fikcyjnego może się okazać, że w niektórych przypadkach wizja zostanie pomylona z rzeczywistością i zabójstwo jakiego się dopuszczamy będzie realne. Takich sytuacji właśnie dotyczy wskazane wyżej przestępstwo.
Więzienie
Finalnym zagadnieniem dotyczącym wprost prawa karnego, który zostanie tutaj poruszony jest sposób karania sprawców. Lem odnosi się do więzienia, które w tradycyjnej formie zostanie wyeliminowane, ale sama idea w warstwie metaforycznej pozostanie:
„Dopiero pod koniec połapałem się, że więzienie znaczy teraz coś innego niż dawniej. Skazanego nigdzie się nie zamyka, a jedynie nakłada mu się na ciało rodzaj cienkiego gorsetu czy raczej okładziny z delikatnych, lecz mocnych prętów; ten egzoszkielecik znajduje się pod trwałą kontrolą prokureterka (mikrokomputera jurydycznego), który ma się wszyty w odzież. Właściwie jest to więc nieustanny nadzór, udaremniający podejmowanie wielu czynności i korzystanie z życiowych uciech. Dotąd uległy egzoszkielet stawia opór przy próbach kosztowania zakazanych owoców. W wypadkach najcięższych deliktów stosuje się jakiś kryminol.”
Lem zastanawia się wiec jak będzie wyglądał świat karania po erze tradycyjnych więzień, których nie przewiduje w swojej wizji przyszłości. Wydaje się, że obecnie coraz większego znaczenia nabierają urządzenia, które przejmować mają funkcje więzień. Mowa tutaj o stosowanych także w Polsce urządzeniach składających się na system dozoru elektronicznego. Część kary pozbawienia wolności, a więc tej kary, którą obywa się w więzieniach można odbyć nosząc nadajnik na swojej ręce lub nodze w zaciszu własnego domu. Sprawca ma w określonych godzinach znajdować się w zasięgu nadajnika zamontowanego na stałe w miejscu zamieszkania. Jest to więc częściowe wypełnienie się wizji Lema. (Więcej na temat dozoru elektronicznego w tekście pt. Dozór elektroniczny – światełko w tunelu technologicznego zacofania)
Jednak dozór elektroniczny nie wydaje się być kresem możliwości ludzkości co do wykorzystania technologii w celach zastąpienia kary pozbawienia wolności. Jak sam Lem zasugerował, możliwe, że wykorzystać do tego będzie można technologie ubieralne działające pod kontrolą „mikrokomputera jurydycznego”. Jedną z możliwych do wyobrażenia już dzisiaj technologii ubieralnych są okulary rozszerzonej rzeczywistości, które w teorii spełnić mogą kilka funkcji kary (analiza wykorzystania okularów od Google’a na potrzeby wymiaru sprawiedliwości znajduje się w tekście pt. Google Glass jako sposób karania przestępców).
Zakończenie
Stanisław Lem w Kongresie futurologicznym zarysował wizję świata przyszłości i z całą pewnością nie jest to wizja utopijna. Świat ten nie będzie wolny od przestępczości, która wyglądać ma nieco inaczej. Wprawdzie przestępstwa, które obecnie dręczą ludzkość mogą zostać wyeliminowane, to jednak stworzy się miejsce dla nowych patologii życia społecznego. Niektóre wizje spisane kilkadziesiąt lat temu mają szansę się spełnić, a część z nich w pewnym sensie już się spełniła – tak jak wykorzystanie urządzeń ubieralnych do zastępowania kary więzienia. Spać spokojnie mogą też prawnicy, w zalewie nowych zawodów i profesji wynikającego z rozwoju technologii ich miejsce w społeczeństwie – według Lema – wydaje się niezachwialne. Co najwyżej wymagane będzie dostosowanie się do zmieniającej się rzeczywistości – ale do tego na przestrzeni stuleci prawnicy zdążyli się już przyzwyczaić.
Cytaty pochodzą z książki Stanisława Lema pt. Kongres futurologiczny, wydanej przez wydawnictwo Cyfrant w Krakowie w 2012 r.