Na stronach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji pojawiła się informacja o tym, że 10 maja 2016 r. Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o działaniach antyterrorystycznych. Celem wprowadzenia nowej ustawy ma być „bezpieczeństwo państwa i jego obywateli”. Kosztem zwiększonego bezpieczeństwa będzie wprowadzona konieczność rejestracji kart telefonicznych pre-paid, większe możliwości obejmowania cudzoziemców kontrolą operacyjną, zwiększenie czasu na jaki można dokonać zatrzymania z 48 godzin do 14 dni czy możliwość zawieszania imprez masowych i zgromadzeń publicznych. Zmiany będą dotyczyć podstawowych praw i wolności chronionych konstytucyjnie. Ochrona obywateli stała się wytrychem, który ma przełamywać wszelki opór przed wprowadzaniem kolejnych uprawnień dla służb. Czy jednak można tak bezrefleksyjnie powoływać się na bezpieczeństwo?
Drony używane wcześniej głównie przez wojsko trafiły w końcu pod strzechy. Nie ma już chyba galerii handlowej czy sklepu z elektroniką, w których nie można byłoby kupić własnego egzemplarza. Znajdują zastosowanie w różnych dziedzinach: nagrywają śluby, pomagają PKP w łapaniu złodziei węgla, mają też dostarczać zamówienia z Amazon’a. Głównie jednak służą do rozrywki, a więc bezcelowego latania po polskim niebie. Beztroska i brak wyobraźni mogą jednak skończyć się dla właściciela drona poważnymi konsekwencjami prawnymi. Jakie więc skutki mogą wiązać się ze zbytnią brawurą w obsłudze drona?
Samojeżdżące samochody bez wątpienia zrewolucjonizują proces przemieszczania się, jednak to nie jedyne zmiany jakie nas czekają. Konsekwencje automatyzacji jazdy będą odczuwalne na wielu różnych płaszczyznach, także tej najbardziej wstydliwej dla polskich kierowców.